Dostało się Robertowi Mazurkowi.
Za co? Za przypomnienie oczywistości. Część blogosfery oburzała się na epitety, słabe zarty i wyzwiska, którymi obrzucano Prezydenta Kaczyńskiego. Blogerzy wskazywali na oczywistość - można nielubić politycznego przeciwnika, ale nalezy zachować szacunek dla pełnionego przez niego urzędu. Mazurek wskazał, ze zasada ta powinna takze obowiązywać w drugą stronę - Prezydentem został kandydat z przeciwnego obozu - trudno. Nalezy wytykać jego błędy, gafy i potknięcia ale zachowujmy szacunek przynalezny Prezydentowi Rzeczypospolitej.
W przeciwnym wypadku nie jesteśmy w niczym lepsi od japiszonów rechoczących z "kartofla".